Forum MUSIC LATINO Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Moda i uroda
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MUSIC LATINO Strona Główna -> Rozmowy o ...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Suerte
Gwiazda Latino



Dołączył: 09 Kwi 2012
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: women

PostWysłany: Sob 22:25, 03 Lut 2018    Temat postu:

enamorada napisał:
Dokładnie, też mnie dziwi, dlaczego ludzie marnują życie na pracę, której nie lubią, tylko dlatego, że można więcej zarobić... Jasne, lepiej jest mieć więcej pieniędzy niż mniej, ale czy one są najważniejsze? Ja tam wolę swoją pracę w kwiaciarni, chociaż kokosów na tym nie zarabiam (właściwie to najniższą krajową Rolling Eyes), ale lubię tą pracę, lubię widzieć od razu efekty swoich działań, zrobię jakiś ładny bukiet czy kompozycję i czuję się szczęśliwa, że coś takiego udało mi się zrobić, a tym bardziej jak ktoś przyjdzie, kupi i jeszcze pochwali Smile Do tego można porozmawiać czasem z fajnymi ludźmi (choć zdarzają się i tacy mniej fajni, ale są w mniejszości). Praca z roślinami wbrew pozorom czasem wcale nie bywa łatwa i przyjemna, ale ja i tak kocham swoje roślinki, przemawiam do nich, podziwiam, mówię np. do szefowej "o moje prześliczne gerberunie w końcu przyjechały!" więc czasem patrzą się na mnie w pracy jak na wariatkę Laughing

Fajnie, że robisz to, co lubisz. Smile Podziwiam, bo takie układanie bukietów, dobieranie do odpowiednich ozdób wcale nie jest łatwe. Nie dość, że trzeba posiadać odpowiednie umiejętności, to jeszcze mieć wyczucie stylu, żeby wszystko ładnie się ze sobą komponowało. Podejrzewam, że ludzie nie dawaliby tak często w prezencie bukietów, gdyby sami musieliby je układać, bo nie potrafiliby tego dobrze zrobić.

enamorada napisał:
Nie wyobrażam sobie np. takiej pracy, w której musiałabym siedzieć w jakiś papierach, przecież to jest istna udręka, nawet, jakby mi płacili 5 tys. miesięcznie. Być sędzią i brać na siebie odpowiedzialność za to, że może się wsadzić przypadkiem niewinnego człowieka za kraty? Nie, to nie dla mnie. Być lekarzem, gdy w ogóle mnie to nie interesuje i w dodatku robi mi się słabo od samego słuchania o chorobach? No to chyba też nie najlepszy pomysł. Mam w głębokim poważaniu "prestiżowość" jakiś zawodów, jak mi coś nie podchodzi, to mnie tam wołami nie zaciągną Razz Wielu może nie zrozumieć mojego sposobu myślenia, ale ja wolę być już biedniejsza ale bardziej szczęśliwa niż męczyć się dla pieniędzy w pracy, której bym nie lubiła.

Myślę, że jak ktoś chce zarobić duże pieniądze to zawsze znajdzie sposób, niezależnie od tego w jakim kierunku się kształci. Znam nauczycielkę, która rzuciła pracę w szkole i otworzyła swoją kwiaciarnie. Prowadzi ją już od kilku lat i dobrze jej idzie. Też widać u niej pasję do tego zawodu, tworzy piękne bukiety. Zawsze jak przechodzę obok jej kwiaciarni to nie mogę oderwać wzroku od jej witryny. Także Twój kierunek ma spore perspektywy. Zawsze możesz otworzyć własny biznes. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
enamorada
Administrator



Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 8186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk (woj. pomorskie)
Płeć: women

PostWysłany: Nie 3:12, 04 Lut 2018    Temat postu:

Teoretycznie tak, ale prowadzenie własnego biznesu to nie taka łatwa sprawa... Na razie wolę pracować u kogoś i się nie stresować. No ale jeszcze jestem bardzo młoda i praktycznie początkująca w zawodzie jak i w ogóle na rynku pracy. Co będzie później to pokaże czas Wink W razie czego mam jeszcze zawód kosmetyczki, który również wydawał mi się zawsze ciekawy. Jednak w zawodzie florysty lepsze jest to, że ponosi się mniejszą odpowiedzialność za błędy. Zrobienie komuś bukietu z kwiatami, których akurat nie lubi, jest mniejszym problemem, niż nałożenie komuś na twarz substancji, na którą akurat ma alergię Razz Raz mi się zdarzyło, na szczęście w szkole, gdy eksperymentowałam na swojej koleżance i reakcja alergiczna nie była silna, tylko miała trochę zaczerwienioną twarz. Gdyby coś takiego stało się w normalnym zakładzie kosmetycznym to mogłyby być z tego jakieś problemy...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Suerte
Gwiazda Latino



Dołączył: 09 Kwi 2012
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: women

PostWysłany: Nie 22:42, 04 Lut 2018    Temat postu:

enamorada napisał:
Teoretycznie tak, ale prowadzenie własnego biznesu to nie taka łatwa sprawa... Na razie wolę pracować u kogoś i się nie stresować. No ale jeszcze jestem bardzo młoda i praktycznie początkująca w zawodzie jak i w ogóle na rynku pracy. Co będzie później to pokaże czas Wink

Niezależnie od tego, co zrobisz zawsze masz wybór i to jest fajne. Smile W przeciwieństwie do osób, które skończyły np. europeistykę. Jeśli kiedyś Unia Europejska upadnie to będą w bardzo trudnej sytuacji (choć nie sądzę, że do tego dojdzie, ale różnie w życiu bywa).

enamorada napisał:
W razie czego mam jeszcze zawód kosmetyczki, który również wydawał mi się zawsze ciekawy. Jednak w zawodzie florysty lepsze jest to, że ponosi się mniejszą odpowiedzialność za błędy. Zrobienie komuś bukietu z kwiatami, których akurat nie lubi, jest mniejszym problemem, niż nałożenie komuś na twarz substancji, na którą akurat ma alergię Razz Raz mi się zdarzyło, na szczęście w szkole, gdy eksperymentowałam na swojej koleżance i reakcja alergiczna nie była silna, tylko miała trochę zaczerwienioną twarz. Gdyby coś takiego stało się w normalnym zakładzie kosmetycznym to mogłyby być z tego jakieś problemy...

Słyszałam o takich przypadkach, czasem media je nagłaśniają. Trochę tego nie rozumiem, to nie wina kosmetyczki, że klientka ma uczulenie na jakąś substancję i nawet o tym nie wie. Zresztą uważam, że o wszelkich zmianach alergicznych występujących w przeszłości powinno się informować tuż przed zabiegiem. Ja mam bardzo wrażliwą skórę, więc w moim przypadku wystąpienie jakiejś niepożądanej reakcji pewnie byłoby spore. Jednak nie przyszłoby mi do głowy obarczanie winą kosmetyczki, skoro wiem jak reaguje moja skóra. Być może niektórzy wykorzystują takie sytuacje i ciągną pieniądze z odszkodowań. Confused Słyszałam, że szczególnie w Stanach dla niektórych osób to sposób na życie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
enamorada
Administrator



Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 8186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk (woj. pomorskie)
Płeć: women

PostWysłany: Pon 1:04, 05 Lut 2018    Temat postu:

Suerte napisał:
Niezależnie od tego, co zrobisz zawsze masz wybór i to jest fajne. Smile W przeciwieństwie do osób, które skończyły np. europeistykę. Jeśli kiedyś Unia Europejska upadnie to będą w bardzo trudnej sytuacji (choć nie sądzę, że do tego dojdzie, ale różnie w życiu bywa).

Ta Unia to już upada od jakiś 10 lat i jakoś upaść nie może Laughing Chociaż sądzę, że nie można być niczego pewnym, zwłaszcza w takich dziwnych czasach, w jakich żyjemy. Kiedyś wszystko musi się skończyć, pytanie kiedy? Wolałabym, żeby Unia Europejska przetrwała, chyba że na jej miejsce miałoby powstać coś lepszego. Trudno mi wyobrazić sobie, jak wyglądałaby teraz Europa bez żadnego podobnego porozumienia międzynarodowego, ze strzeżonymi granicami, kontrolami celnymi, wizami, itp, tak jak było w sumie jeszcze stosunkowo niedawno... Jestem zdania, że świat powinien zmierzać w stronę coraz lepiej zorganizowanej współpracy międzynarodowej, zamiast tak jak teraz zaprzepaszczać osiągnięcia ostatnich lat, babrać się nie wiadomo po co w przeszłości, na siłę szukać podziałów między ludźmi i odwracać się od racjonalnego myślenia. Rozwijaliśmy się, rozwijaliśmy, a tu nagle "bum!" o ścianę i nagły odwrót, społeczeństwo w ostatnich latach zaczęło się cofać w rozwoju, naprawdę nie rozumiem tego Rolling Eyes Nadal mam nadzieję, że to tylko chwilowe. Jak będziemy się tak usilnie cofać do przeszłości, to naprawdę zdarzy się coś takiego, że cofnie nas do przeszłości... tej sprzed paru tysięcy lat. Któryś z uczonych (chyba Einstain) powiedział, że jeśli wybuchnie kolejna wojna światowa, to następna będzie już wojną na patyki i kamienie. Trudno się z nim nie zgodzić, niestety...

Suerte napisał:
Trochę tego nie rozumiem, to nie wina kosmetyczki, że klientka ma uczulenie na jakąś substancję i nawet o tym nie wie. Zresztą uważam, że o wszelkich zmianach alergicznych występujących w przeszłości powinno się informować tuż przed zabiegiem. Ja mam bardzo wrażliwą skórę, więc w moim przypadku wystąpienie jakiejś niepożądanej reakcji pewnie byłoby spore. Jednak nie przyszłoby mi do głowy obarczanie winą kosmetyczki, skoro wiem jak reaguje moja skóra. Być może niektórzy wykorzystują takie sytuacje i ciągną pieniądze z odszkodowań. Confused Słyszałam, że szczególnie w Stanach dla niektórych osób to sposób na życie...

Jeśli kosmetyczka nie poinformuje klienta o przeciwwskazaniach (w tym nie zapyta o występowanie alergii na określone składniki), to wtedy ponosi odpowiedzialność, klient nie musi wiedzieć, na czym polega konkretny zabieg i jakie składniki występują w używanych do jego wykonania środkach. Ale jeśli został poinformowany, tylko nie zdawał sobie nawet sprawy, że jest na coś uczulony (jak ta koleżanka, o której wspomniałam), albo celowo okłamał kosmetyczkę "a co mi tam będzie, chcę to zrobić i już!", to wtedy uważam, że nie powinien mieć absolutnie żadnych pretensji. No ale ludzie są różni i niektórzy mogą jeszcze celowo wykorzystywać takie sytuacje, żeby dostać tylko odszkodowanie Rolling Eyes Gdy byłam na praktykach w zakładzie kosmetycznym, pewna kobieta chciała podać jedną z pracownic do sądu za złe (według niej) wykonanie permanentnego makijażu brwi. Co najlepsze w tej historii, kobiecie na początku brwi bardzo się podobały, ale jakiś jej znajomy stwierdził, że są zrobione krzywo (nie były, widziałam!) i ona tak się tym przejęła, że w końcu sama zaczęła widzieć, że niby są krzywe i rozpętała z tego wielką aferę wraz z grożeniem sądem. Nie wiem w końcu, co z tego wynikło, bo skończyłam praktyki i nie miałam z tymi kobietami żadnego kontaktu, ale jak widać trafiają się i tacy wariaci, którzy koniecznie chcą widzieć problemy tam, gdzie ich nie ma Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Suerte
Gwiazda Latino



Dołączył: 09 Kwi 2012
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: women

PostWysłany: Pon 20:04, 05 Lut 2018    Temat postu:

enamorada napisał:
Ta Unia to już upada od jakiś 10 lat i jakoś upaść nie może Laughing Chociaż sądzę, że nie można być niczego pewnym, zwłaszcza w takich dziwnych czasach, w jakich żyjemy. Kiedyś wszystko musi się skończyć, pytanie kiedy? Wolałabym, żeby Unia Europejska przetrwała, chyba że na jej miejsce miałoby powstać coś lepszego. Trudno mi wyobrazić sobie, jak wyglądałaby teraz Europa bez żadnego podobnego porozumienia międzynarodowego, ze strzeżonymi granicami, kontrolami celnymi, wizami, itp, tak jak było w sumie jeszcze stosunkowo niedawno...

Najzabawniejsze jest to, że właśnie Polska dużo zyskała dzięki UE, jednak wielu Polaków jest do niej wrogo nastawiona. Naprawdę woleliby, żeby Polska wyglądała jak Białoruś czy Ukraina? Fakt, nie popieram wszystkich działań Unii, aczkolwiek dla nas lepiej w niej być niż ją opuszczać.

enamorada napisał:
Jeśli kosmetyczka nie poinformuje klienta o przeciwwskazaniach (w tym nie zapyta o występowanie alergii na określone składniki), to wtedy ponosi odpowiedzialność, klient nie musi wiedzieć, na czym polega konkretny zabieg i jakie składniki występują w używanych do jego wykonania środkach. Ale jeśli został poinformowany, tylko nie zdawał sobie nawet sprawy, że jest na coś uczulony (jak ta koleżanka, o której wspomniałam), albo celowo okłamał kosmetyczkę "a co mi tam będzie, chcę to zrobić i już!", to wtedy uważam, że nie powinien mieć absolutnie żadnych pretensji. No ale ludzie są różni i niektórzy mogą jeszcze celowo wykorzystywać takie sytuacje, żeby dostać tylko odszkodowanie Rolling Eyes Gdy byłam na praktykach w zakładzie kosmetycznym, pewna kobieta chciała podać jedną z pracownic do sądu za złe (według niej) wykonanie permanentnego makijażu brwi. Co najlepsze w tej historii, kobiecie na początku brwi bardzo się podobały, ale jakiś jej znajomy stwierdził, że są zrobione krzywo (nie były, widziałam!) i ona tak się tym przejęła, że w końcu sama zaczęła widzieć, że niby są krzywe i rozpętała z tego wielką aferę wraz z grożeniem sądem. Nie wiem w końcu, co z tego wynikło, bo skończyłam praktyki i nie miałam z tymi kobietami żadnego kontaktu, ale jak widać trafiają się i tacy wariaci, którzy koniecznie chcą widzieć problemy tam, gdzie ich nie ma Rolling Eyes

Może ten znajomy specjalnie jej tak powiedział, a ona niepotrzebnie wzięła to do siebie. Razz Straszenie sądem i robienie awantury to gruba przesada, można wszystko rozwiązać na spokojnie, a nie od razu robić młyn. Jak tak będzie traktować inne kosmetyczki, to zaraz sama będzie musiała robić sobie brwi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
enamorada
Administrator



Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 8186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk (woj. pomorskie)
Płeć: women

PostWysłany: Wto 2:23, 20 Lut 2018    Temat postu:

Suerte napisał:
Może ten znajomy specjalnie jej tak powiedział, a ona niepotrzebnie wzięła to do siebie. Razz Straszenie sądem i robienie awantury to gruba przesada, można wszystko rozwiązać na spokojnie, a nie od razu robić młyn. Jak tak będzie traktować inne kosmetyczki, to zaraz sama będzie musiała robić sobie brwi.

Już widzę, jakie wspaniałe brwi robi sobie sama Laughing Kobieta ewidentnie jakaś niezrównoważona, nikt normalny nie wznieca wielkich afer z powodu opinii jednego ze znajomych, zwłaszcza jeśli sama wcześniej twierdziła, że wszystko jest super i ok, a później nagle zmienia zdanie. To jest przejmowanie się cudzym zdaniem podniesione chyba do wszelkich granic absurdu Rolling Eyes
Chociaż szczerze mówiąc nie przepadałam za tą kosmetyczką, której groziła sądem, krzywo na mnie patrzyła i zachowywała się, jakby nie była zbyt zachwycona moją obecnością w tym salonie (na praktyki przyjęła mnie inna kobieta), ale mimo mojej osobistej niechęci do niej, nie życzę nikomu takich wspaniałych klientów.
Hehe, tak a propos moich doświadczeń w tym salonie mam taką radę - lepiej nie opowiadać zbyt wiele kosmetyczkom o swoich osobistych problemach, chyba, że ktoś lubi być później obgadywany za plecami. Byłam mocno zdegustowana ich zachowaniem, przy klientkach wspaniałe, wręcz do rany przyłóż, a jak klientka poszła, to się zaczynało od razu za przeproszeniem "obrabianie tyłka" Rolling Eyes To nie w porządku wobec osób, które darzą je zaufaniem i myślą, że wszystko można im powiedzieć. Jak stamtąd wychodziłam, to zawsze myślałam "ciekawe, co teraz ciekawego opowiadają sobie o mnie" Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez enamorada dnia Wto 2:27, 20 Lut 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Suerte
Gwiazda Latino



Dołączył: 09 Kwi 2012
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: women

PostWysłany: Wto 10:09, 20 Lut 2018    Temat postu:

enamorada napisał:
Kobieta ewidentnie jakaś niezrównoważona, nikt normalny nie wznieca wielkich afer z powodu opinii jednego ze znajomych, zwłaszcza jeśli sama wcześniej twierdziła, że wszystko jest super i ok, a później nagle zmienia zdanie. To jest przejmowanie się cudzym zdaniem podniesione chyba do wszelkich granic absurdu Rolling Eyes

Jeśli rzeczywiście za bardzo przejmuje się każdą krytyką, nawet absurdalną, to najrozsądniejszym rozwiązaniem byłaby wizyta u psychologa. Nie ma sensu niepotrzebnie dręczyć siebie i innych.

enamorada napisał:
Hehe, tak a propos moich doświadczeń w tym salonie mam taką radę - lepiej nie opowiadać zbyt wiele kosmetyczkom o swoich osobistych problemach, chyba, że ktoś lubi być później obgadywany za plecami. Byłam mocno zdegustowana ich zachowaniem, przy klientkach wspaniałe, wręcz do rany przyłóż, a jak klientka poszła, to się zaczynało od razu za przeproszeniem "obrabianie tyłka" Rolling Eyes To nie w porządku wobec osób, które darzą je zaufaniem i myślą, że wszystko można im powiedzieć. Jak stamtąd wychodziłam, to zawsze myślałam "ciekawe, co teraz ciekawego opowiadają sobie o mnie" Rolling Eyes

Jak nieraz siedziałam trochę dłużej u fryzjera to było podobnie. Wiele kobiet, szczególnie starszych, potrafiło opowiadać różne historie z życia, nie zwracają uwagi nawet na to, że inne klientki słyszą. Niestety nie raz było i tak, że jak kobieta wyszła to fryzjerki się z niej nabijały. Myślę, że niektóre osoby nie mają się komu wygadać, szczególnie staruszki często są samotne. Dla mnie nie ma w tym nic śmiesznego ani dziwnego. Nie rozumiem dlaczego niektórym to przeszkadza. Confused


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
enamorada
Administrator



Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 8186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk (woj. pomorskie)
Płeć: women

PostWysłany: Pon 23:29, 26 Lut 2018    Temat postu:

Suerte napisał:
Jak nieraz siedziałam trochę dłużej u fryzjera to było podobnie. Wiele kobiet, szczególnie starszych, potrafiło opowiadać różne historie z życia, nie zwracają uwagi nawet na to, że inne klientki słyszą. Niestety nie raz było i tak, że jak kobieta wyszła to fryzjerki się z niej nabijały. Myślę, że niektóre osoby nie mają się komu wygadać, szczególnie staruszki często są samotne. Dla mnie nie ma w tym nic śmiesznego ani dziwnego. Nie rozumiem dlaczego niektórym to przeszkadza. Confused

Dla mnie jest to cholernie smutne, że wielu ludziom brakuje podstawowego zrozumienia dla innych, jak w ogóle można się śmiać z cudzych problemów? Nawet to, co czasem może nam wydawać się dość błahe, dla innej osoby może być niezwykle trudnym przeżyciem. Odbiegam może w tej chwili mocno od głównego tematu, ale bardzo mnie boli gdy widzę, jak krytykuje się młodych ludzi, nastolatków, którzy są nieszczęśliwi i mają myśli samobójcze. Albo jeszcze miłe porady co niektórych: "to idź się zabij, wyświadczysz światu przysługę". Czy ci idioci nie zdają sobie sprawy, że taką "radą" naprawdę mogą doprowadzić już załamanego człowieka do śmierci? I niby dlaczego np. 13-latka nie może mieć depresji? Bo jest za młoda, żeby mieć problemy? A co niby ci wspaniali komentatorzy wiedzą o życiu ludzi, których nigdy w życiu nie widzieli? Może ktoś stracił jednego z rodziców w wyniku wypadku, albo wie, że jest śmiertelnie chory i zostało mu co najwyżej kilka lat życia, a świadomość tego go przerasta? Albo doświadcza regularnie przemocy w domu, czy też ze strony swoich rówieśników i nie wie, jak sobie z tym poradzić? Naprawdę tak bardzo brakuje niektórym wyobraźni? To, że jedni mieli super szczęśliwe dzieciństwo nie oznacza, że każdy może się nim cieszyć. A propos ludzi starszych (i nie tylko), to dla mnie swojego rodzaju wyróżnienie z ich strony, jeśli uznają mnie za osobę na tyle godną zaufania, aby opowiedzieć mi o swoich problemach. Kiedyś bardzo często zdarzały mi się takie sytuacje, teraz trochę rzadziej, mówię, że mam chyba jakiś magnes w sobie na starszych ludzi, lubią ze mną rozmawiać i w sumie ja z nimi też Smile Choć czasem bawi mnie ich podejście do świata, jak np. życzą mi, żebym szybko wyszła za mąż, bo zapewne to musi być najważniejszym celem mojego życia Wink Ale nie mam im tego za złe, wiem, że mają dobre intencje, jedynie dorastali w innych czasach z nieco innymi wartościami. Myślę, że zawsze trzeba mieć na uwadze warunki, w jakich ktoś dorastał, wartości, jakie mu wpojono. Na pewne sprawy człowiek ma wpływ, na inne... niekoniecznie. Trochę mnie irytuje, gdy ktoś mówi, że każdy może mieć życie jakie tylko zechce, bo wszystko zależy jedynie od niego. Nieprawda. Fakt, że wiele zależy od nas samych, ale na pewno nie wszystko. Nikt mi nie powie, że każdy ma równe szanse, to mit. Wiele zależy od warunków finansowych rodziny, w której przyszło się na świat, od wrodzonej inteligencji, zaradności, talentu, zwykłego szczęścia i nie oszukujmy się, znajomości... Albo jeszcze lepiej, patrząc w skali globalnej. Czy równe szanse na szczęśliwe dostatnie życie ma ktoś urodzony w zamożnej szwajcarskiej rodzinie i ktoś, kto urodził się w ubogiej wiosce w Etiopii? No chyba nie bardzo. Jest jeszcze sprawa ludzi, którzy twierdzą, że życie jest takie wspaniałe i jak można się nim nie cieszyć. Otóż wielu nie zdaje sobie sprawy, jak ogromnym szczęściem jest nie musieć martwić się tym, czy ma się co jeść i pić. A takie dylematy dotykają wielkiej części populacji i niestety wraz z jej wzrostem będzie tylko gorzej. Czy ktoś, kto przymiera z głodu i pragnienia jest nieszczęśliwy z własnej woli? Albo ktoś, kogo sytuacja zmusza do niewolniczej pracy, żeby bogaci ignoranci z północy mogli sobie kupić kolejne zupełnie niepotrzebne im rzeczy w taniej cenie? Niestety na świecie jest więcej biedy i cierpienia niż dostatku i szczęścia. Więc nikt mi nie wmówi, że życie na tym świecie jest nie wiadomo jak wspaniałe samo w sobie. Jest wspaniałe dla nielicznych, do których zaliczamy się również my, nie myśląc o tym na co dzień, nie potrafiąc docenić tego, co mamy i jak wielu ludzi na świecie oddałoby wszystko, by być na naszym miejscu z naszymi problemami.
Zaczęło się od niezrozumienia dla starszych samotnych ludzi, a wyszedł cały długi wywód Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Suerte
Gwiazda Latino



Dołączył: 09 Kwi 2012
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: women

PostWysłany: Sob 23:13, 03 Mar 2018    Temat postu:

enamorada napisał:
Dla mnie jest to cholernie smutne, że wielu ludziom brakuje podstawowego zrozumienia dla innych, jak w ogóle można się śmiać z cudzych problemów? Nawet to, co czasem może nam wydawać się dość błahe, dla innej osoby może być niezwykle trudnym przeżyciem. Odbiegam może w tej chwili mocno od głównego tematu, ale bardzo mnie boli gdy widzę, jak krytykuje się młodych ludzi, nastolatków, którzy są nieszczęśliwi i mają myśli samobójcze. Albo jeszcze miłe porady co niektórych: "to idź się zabij, wyświadczysz światu przysługę". Czy ci idioci nie zdają sobie sprawy, że taką "radą" naprawdę mogą doprowadzić już załamanego człowieka do śmierci? I niby dlaczego np. 13-latka nie może mieć depresji? Bo jest za młoda, żeby mieć problemy? A co niby ci wspaniali komentatorzy wiedzą o życiu ludzi, których nigdy w życiu nie widzieli? Może ktoś stracił jednego z rodziców w wyniku wypadku, albo wie, że jest śmiertelnie chory i zostało mu co najwyżej kilka lat życia, a świadomość tego go przerasta? Albo doświadcza regularnie przemocy w domu, czy też ze strony swoich rówieśników i nie wie, jak sobie z tym poradzić? Naprawdę tak bardzo brakuje niektórym wyobraźni? To, że jedni mieli super szczęśliwe dzieciństwo nie oznacza, że każdy może się nim cieszyć.

Też mnie martwi wszechobecna znieczulica. Depresja i inne problemy, z którymi borykają się młodzi ludzie, a nawet dzieci, to nie jest powód do śmiechu. Przede wszystkim nie powinno się bagatelizować ich problemów, tylko wszelkimi sposobami próbować pomóc. Jeśli ktoś daje sygnały, że coś jest nie tak, nawet przez komentarz w internecie to powinno się z taką osobą próbować nawiązać kontakt. Przecież to wołanie o pomoc. Nie wiem, co trzeba mieć w głowie, żeby szykanować i naśmiewać się z czyiś kłopotów. Mad Bardzo też nie lubię, gdy ktoś próbuje umniejszać czyjeś problemy. Dobrze śpiewała kiedyś Gaba Kulka w piosence "Niejasności" - "Dlaczego wszystko jest tak proste, póki nie przytrafi się Tobie?". Wiele osób sypie "złotymi radami", udaje wszechwiedzących, ale dopiero wtedy przekonują się o wadze problemu, gdy pewnego dnia sami muszą się z nim zmierzyć.

enamorada napisał:
A propos ludzi starszych (i nie tylko), to dla mnie swojego rodzaju wyróżnienie z ich strony, jeśli uznają mnie za osobę na tyle godną zaufania, aby opowiedzieć mi o swoich problemach. Kiedyś bardzo często zdarzały mi się takie sytuacje, teraz trochę rzadziej, mówię, że mam chyba jakiś magnes w sobie na starszych ludzi, lubią ze mną rozmawiać i w sumie ja z nimi też Smile Choć czasem bawi mnie ich podejście do świata, jak np. życzą mi, żebym szybko wyszła za mąż, bo zapewne to musi być najważniejszym celem mojego życia Wink Ale nie mam im tego za złe, wiem, że mają dobre intencje, jedynie dorastali w innych czasach z nieco innymi wartościami.

Zgadza się. Rozmawiając z Tobą i widząc, że jesteś osobą godną zaufania życzą Ci jak najlepiej, choć nie zdają sobie sprawy z tego, że ich wizja życia nie pokrywa się z Twoją. Smile

enamorada napisał:
Trochę mnie irytuje, gdy ktoś mówi, że każdy może mieć życie jakie tylko zechce, bo wszystko zależy jedynie od niego. Nieprawda. Fakt, że wiele zależy od nas samych, ale na pewno nie wszystko. Nikt mi nie powie, że każdy ma równe szanse, to mit. Wiele zależy od warunków finansowych rodziny, w której przyszło się na świat, od wrodzonej inteligencji, zaradności, talentu, zwykłego szczęścia i nie oszukujmy się, znajomości... Albo jeszcze lepiej, patrząc w skali globalnej. Czy równe szanse na szczęśliwe dostatnie życie ma ktoś urodzony w zamożnej szwajcarskiej rodzinie i ktoś, kto urodził się w ubogiej wiosce w Etiopii? No chyba nie bardzo. Jest jeszcze sprawa ludzi, którzy twierdzą, że życie jest takie wspaniałe i jak można się nim nie cieszyć. Otóż wielu nie zdaje sobie sprawy, jak ogromnym szczęściem jest nie musieć martwić się tym, czy ma się co jeść i pić. A takie dylematy dotykają wielkiej części populacji i niestety wraz z jej wzrostem będzie tylko gorzej. Czy ktoś, kto przymiera z głodu i pragnienia jest nieszczęśliwy z własnej woli? Albo ktoś, kogo sytuacja zmusza do niewolniczej pracy, żeby bogaci ignoranci z północy mogli sobie kupić kolejne zupełnie niepotrzebne im rzeczy w taniej cenie? Niestety na świecie jest więcej biedy i cierpienia niż dostatku i szczęścia. Więc nikt mi nie wmówi, że życie na tym świecie jest nie wiadomo jak wspaniałe samo w sobie. Jest wspaniałe dla nielicznych, do których zaliczamy się również my, nie myśląc o tym na co dzień, nie potrafiąc docenić tego, co mamy i jak wielu ludzi na świecie oddałoby wszystko, by być na naszym miejscu z naszymi problemami.

Ludzie rzeczywiście nie potrafią docenić tego, co mają. Chociaż w Polsce pod wieloma względami nie jest idealnie, to i tak można powiedzieć, że żyjemy w raju. Większość osób ma co jeść, ma w co się ubrać, nie ma u nas analfabetyzmu. Nawet jak ktoś próbuje ułożyć sobie życie w innym kraju, to z polskim dowodem bez problemu może wyjechać do państw UE i tam szukać szczęścia. Problem w tym, że u nas ludzie stale chcą mieć coraz więcej, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Niby panuje moda na minimalizm, ale w praktyce jakoś tego nie widać. Chyba każdemu z nas zdarza się kupić coś niepotrzebnego. Ostatnio bardzo zainteresowałam się życiem Amiszów, oni naprawdę potrafią żyć skromnie, bez niepotrzebnych rzeczy, choć wbrew pozorom pieniędzy im nie brakuje. U nas ludzie potrafią brać jakieś pożyczki na rzeczy, których w rzeczywistości nie potrzebują. Szkoda, że nie ma dla nich miejsca w naszej niby tolerancyjnej Europie. Moglibyśmy się wiele od nich nauczyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
enamorada
Administrator



Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 8186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk (woj. pomorskie)
Płeć: women

PostWysłany: Czw 23:47, 15 Mar 2018    Temat postu:

Suerte napisał:
Ludzie rzeczywiście nie potrafią docenić tego, co mają. Chociaż w Polsce pod wieloma względami nie jest idealnie, to i tak można powiedzieć, że żyjemy w raju. Większość osób ma co jeść, ma w co się ubrać, nie ma u nas analfabetyzmu. Nawet jak ktoś próbuje ułożyć sobie życie w innym kraju, to z polskim dowodem bez problemu może wyjechać do państw UE i tam szukać szczęścia. Problem w tym, że u nas ludzie stale chcą mieć coraz więcej, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Niby panuje moda na minimalizm, ale w praktyce jakoś tego nie widać. Chyba każdemu z nas zdarza się kupić coś niepotrzebnego. Ostatnio bardzo zainteresowałam się życiem Amiszów, oni naprawdę potrafią żyć skromnie, bez niepotrzebnych rzeczy, choć wbrew pozorom pieniędzy im nie brakuje. U nas ludzie potrafią brać jakieś pożyczki na rzeczy, których w rzeczywistości nie potrzebują. Szkoda, że nie ma dla nich miejsca w naszej niby tolerancyjnej Europie. Moglibyśmy się wiele od nich nauczyć.

Hehe, ja też nie widzę tej rzekomej mody na minimalizm. Sprzeciwiam się ślepemu konsumpcjonizmowi, ale też nie jestem w tych poglądach na tyle radykalna, żeby zacząć prowadzić ascetyczny tryb życia odmawiając sobie wszystkiego, mieszkać w lepiance i spać na sianie Razz Np. biżuteria nikomu nie jest niezbędna do życia, ale jednak fajnie ją mieć Smile Tak samo zupełnie wystarczyłyby do przeżycia 2 pary spodni na zmianę i po 2 bluzki na każdą porę roku, ale przesady w żadną stronę raczej nie są dobre. Za to uważam, że ludzie powinni się 10 razy zastanowić, zanim kupią sobie jakąś niepotrzebną rzecz, której później w ogóle nie będą używać. Kupuje się coś po to, żeby tego używać, a nie żeby leżało później latami w szafie. Tak samo istotne jest zadanie sobie pytania, czy kupienie czegoś jest oby na pewno naszą własną nieprzymuszoną decyzją (jakkolwiek dziwnie to nie brzmi). Chodzi o to, żeby ślepo nie ulegać presji płynącej ze strony społeczeństwa czy reklam stosujących manipulacje i przekazy podprogowe. Nie jestem w stanie zrozumieć, czemu ludziom tak zależy na tym, żeby koniecznie pokazać, że są od kogoś lepsi (tak, na pewno kupno droższego i większego telewizora uczyni ich lepszymi Twisted Evil ), żeby inni im zazdrościli, zazdrość to nie najlepsze uczucie, po co w ogóle chcieć wzbudzać w kimś negatywne emocje? W ogóle zauważyłam pewną tendencję na "dążenie do doskonałości", która niestety najczęściej rozumiana jest w kontekście czysto materialistycznym, tj. posiadanie idealnego ciała czy idealnej garderoby. Nie mówię, że dbałość o wygląd jest czymś złym, wręcz przeciwnie, to bardzo ważne, aby dobrze czuć się w swoim ciele. Ale bardzo fajnie byłoby, gdyby to dążenie do doskonałości fizycznej pokrywało się także z dążeniem do doskonałości wewnętrznej, a o to ludziom już nie bardzo chce się zabiegać... Wolę otaczać się przeciętnymi z wyglądu, ale mądrymi i empatycznymi ludźmi, niż tymi o idealnym wyglądzie, ale zupełnie pustymi w środku. No cóż, ale według standardów społecznych to ja jestem dziwna Twisted Evil Co do amiszów to nie posiadam zbyt rozległej wiedzy na ich temat, ale ogólnie mocno odpycha mnie od grup religijnych, konserwatyzmu i ograniczania w ten sposób wolności osobistej jednostki, więc choćby z tych względów daleko mi do zachwytu ich społecznością. Bez religii i dziwnych nakazów też da się szerzyć pozytywne wartości. Jakoś nie przekonuje mnie działanie z powodu odgórnych nakazów, ono powinno wypływać z własnego wewnętrznego przekonania, inaczej nie wydaje mi się szczere. Pomimo tego samego rezultatu jest dla mnie znaczna różnica pomiędzy np. pomocą komuś z własnej woli, a pomocą, bo tak każą rodzice, szef czy ktokolwiek inny, a ty tylko przewracasz oczami myśląc "znów mi głowę zawracają głupotami, ale zrobię to dla świętego spokoju, niech się mnie później nie czepiają". Tymi drugimi są ludzie, którzy starają się być dobrzy nie z własnej potrzeby bycia dobrym, ale ze strachu przed konsekwencjami ze strony swojej grupy religijnej czy ze strachu przed karą, jaka czeka ich po śmierci. Dlatego największym autorytetem są dla mnie ludzie, którzy starają się robić coś dobrego dla innych, pomimo że nie wisi nad nimi żaden bat, nie muszą tego robić, nie działają ze strachu czy innych niskich pobudek, a z czystej chęci pomagania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Suerte
Gwiazda Latino



Dołączył: 09 Kwi 2012
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: women

PostWysłany: Czw 6:05, 29 Mar 2018    Temat postu:

enamorada napisał:
Hehe, ja też nie widzę tej rzekomej mody na minimalizm. Sprzeciwiam się ślepemu konsumpcjonizmowi, ale też nie jestem w tych poglądach na tyle radykalna, żeby zacząć prowadzić ascetyczny tryb życia odmawiając sobie wszystkiego, mieszkać w lepiance i spać na sianie Razz Np. biżuteria nikomu nie jest niezbędna do życia, ale jednak fajnie ją mieć Smile Tak samo zupełnie wystarczyłyby do przeżycia 2 pary spodni na zmianę i po 2 bluzki na każdą porę roku, ale przesady w żadną stronę raczej nie są dobre. Za to uważam, że ludzie powinni się 10 razy zastanowić, zanim kupią sobie jakąś niepotrzebną rzecz, której później w ogóle nie będą używać. Kupuje się coś po to, żeby tego używać, a nie żeby leżało później latami w szafie. Tak samo istotne jest zadanie sobie pytania, czy kupienie czegoś jest oby na pewno naszą własną nieprzymuszoną decyzją (jakkolwiek dziwnie to nie brzmi). Chodzi o to, żeby ślepo nie ulegać presji płynącej ze strony społeczeństwa czy reklam stosujących manipulacje i przekazy podprogowe. Nie jestem w stanie zrozumieć, czemu ludziom tak zależy na tym, żeby koniecznie pokazać, że są od kogoś lepsi (tak, na pewno kupno droższego i większego telewizora uczyni ich lepszymi Twisted Evil ), żeby inni im zazdrościli, zazdrość to nie najlepsze uczucie, po co w ogóle chcieć wzbudzać w kimś negatywne emocje? W ogóle zauważyłam pewną tendencję na "dążenie do doskonałości", która niestety najczęściej rozumiana jest w kontekście czysto materialistycznym, tj. posiadanie idealnego ciała czy idealnej garderoby. Nie mówię, że dbałość o wygląd jest czymś złym, wręcz przeciwnie, to bardzo ważne, aby dobrze czuć się w swoim ciele. Ale bardzo fajnie byłoby, gdyby to dążenie do doskonałości fizycznej pokrywało się także z dążeniem do doskonałości wewnętrznej, a o to ludziom już nie bardzo chce się zabiegać... Wolę otaczać się przeciętnymi z wyglądu, ale mądrymi i empatycznymi ludźmi, niż tymi o idealnym wyglądzie, ale zupełnie pustymi w środku. No cóż, ale według standardów społecznych to ja jestem dziwna Twisted Evil

Taka chęć wyróżnienia się wyglądem, czy szpanowanie drogimi gadżetami to rzeczywiście efekty manipulacji w mediach i konsumpcjonizmu. W sumie nie dziwię się, że ludzie łatwo ulegają presji, skoro widzą, że już za sam wygląd można się nieźle ustawić w życiu. To problem o wymiarze globalnym, jednak zauważyłam, że u Polaków widać to bardziej niż np. u Niemców. Nie wiem na przykład, skąd wziął się stereotyp o brzydkich Niemkach, widziałam sporo ładnych Niemek, rzeczywiście większość nie przykłada za bardzo wagi do stroju czy przesadnego makijażu, ale na pewno nie są brzydkie. Oczywiście ludzie są różni, jednak u nich bardziej zauważyłam brak szpanowania czy strojenia się z byle powodu. Nam niestety odbija się bycie krajem ex-komunistycznym i fakt, że nie jesteśmy potęgą ekonomiczną i na domiar złego brniemy w kierunku jakiejś prawicowej komuny... Rolling Eyes

enamorada napisał:
Co do amiszów to nie posiadam zbyt rozległej wiedzy na ich temat, ale ogólnie mocno odpycha mnie od grup religijnych, konserwatyzmu i ograniczania w ten sposób wolności osobistej jednostki, więc choćby z tych względów daleko mi do zachwytu ich społecznością. Bez religii i dziwnych nakazów też da się szerzyć pozytywne wartości. Jakoś nie przekonuje mnie działanie z powodu odgórnych nakazów, ono powinno wypływać z własnego wewnętrznego przekonania, inaczej nie wydaje mi się szczere. Pomimo tego samego rezultatu jest dla mnie znaczna różnica pomiędzy np. pomocą komuś z własnej woli, a pomocą, bo tak każą rodzice, szef czy ktokolwiek inny, a ty tylko przewracasz oczami myśląc "znów mi głowę zawracają głupotami, ale zrobię to dla świętego spokoju, niech się mnie później nie czepiają". Tymi drugimi są ludzie, którzy starają się być dobrzy nie z własnej potrzeby bycia dobrym, ale ze strachu przed konsekwencjami ze strony swojej grupy religijnej czy ze strachu przed karą, jaka czeka ich po śmierci. Dlatego największym autorytetem są dla mnie ludzie, którzy starają się robić coś dobrego dla innych, pomimo że nie wisi nad nimi żaden bat, nie muszą tego robić, nie działają ze strachu czy innych niskich pobudek, a z czystej chęci pomagania.

Jeżeli ktoś swoją wiarę w Boga opiera na strachu, a nie na miłości to znaczy, że źle ją rozumie. Bogu nie chodzi o to, żeby ludzi straszyć czy tłamsić, on chce dla człowieka dobra i szczęścia. Problem pojawia się wtedy, gdy człowiek całkowicie odrzuca istnienie Boga, uznając się za wszechmocnego, jak np. w filozofii Nietzschego uważającego, że idealny człowiek to nadczłowiek kierujący się wolą mocy. Później z jego przemyśleń czerpali naziści i wiemy jak się to skończyło... Generalnie zawsze jest tak, że jak człowiek próbuje bawić się w Boga to źle na tym wychodzi. Przede wszystkim dlatego, że nie ma ludzi nieomylnych, a ponadto każdy dostał wolną wolę, więc nikt nie powinien rościć sobie do niej praw. Zauważyłam też, że nawet idee zakładające, że Boga nie ma, zastępują go czymś innym, np. kultem jednostki w komunizmie, czy pieniądza w kapitalizmie. Zresztą bożków w dzisiejszych czasach nie brakuje. Człowiek chcąc nie chcąc ma potrzeby transcendencji, nawet jeśli twierdzi, że Boga nie ma. Nawet wiara w nieistnienie Boga to też wiara, a zasada głosząca żadnych zasad, to też zasada (co za tautologia Laughing).

Jeśli chodzi o dobre uczynki, to prawda jest taka, że one nie mają najmniejszego znaczenia w oczach Boga, jeżeli nie wynikają ze szczerej chęci pomagania. Według mnie dobre uczynki są wpisane w naturę człowieka, pomoc, empatia, czy szczere niesienie dobra, powinny być czymś naturalnym, a nie przymusem czy balastem. Być może takie zachowanie wynika z egoizmu, czy wychowania, różne bywają sytuacje, jednak prawda jest taka, że gdy szczerze pomagamy innym to nie szukamy tysięcy powodów, żeby to robić. Po prostu to robimy. Odwrotna sytuacja jest wtedy, gdy ktoś próbuje zaszkodzić drugiej osobie lub nawet sobie. Wówczas w głowie pojawia się mnóstwo "usprawiedliwień" i w ten sposób np. mężczyzna bijący kobietę zagłusza sumienie wmawiając sobie, że np. go zdenerwowała. Później z pewnością pojawi się więcej wymówek, mniej lub bardziej wyszukanych w zależności od okoliczności. Tym samym podobne osoby z czasem zabijają w sobie naturalne dobro, a niekiedy tworzą jego własną definicję. Takiemu człowiekowi łatwo się pogubić, gdy opiera się tylko na samym sobie. Wydaje im się, że robią coś dobrego, choć w rzeczywistości ich działania często nie mają nic wspólnego z dobrem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
enamorada
Administrator



Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 8186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk (woj. pomorskie)
Płeć: women

PostWysłany: Czw 19:59, 29 Mar 2018    Temat postu:

Nam to zawsze rozmowa schodzi na jakieś dziwne tory Twisted Evil Dlatego chciałam przenieść kilka ostatnich postów do "Tematy trudne i kontrowersyjne", ale... zapomniałam jak się przenosi posty Razz Kiedyś pamiętam, że coś przenosiłam, a teraz za cholerę nie wiem jak... Chyba ta kilkumiesięczna przerwa od forum daje o sobie teraz znać Rolling Eyes W każdym razie odpowiem już w tamtym wątku, bo tutaj zrobił się trochę off top.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MUSIC LATINO Strona Główna -> Rozmowy o ... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin