|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
enamorada
Administrator
Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 8186
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Słupsk (woj. pomorskie) Płeć: women
|
Wysłany: Wto 15:20, 09 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Ilona napisał: | jak to niektórzy mówią, nic nie dzieje się bez przyczyny i możliwe, że po tej szkole będziesz bardziej zadowolona niż byłabyś po studiach. |
Też wierzę w to, że wszystko w życiu ma swój ukryty sens i nic nie dzieje się bez powodu Czuję, że to była pozytywna zmiana, tak jakby część pewnego przełomu w życiu, pewnej zmiany na lepsze, której oczekiwałam od wielu lat. Od początku tego roku wszystko jakoś zaczęło się samo układać, zmiana szkoły tylko to wszystko dopełniła i mogę śmiało powiedzieć, że to mój najlepszy okres w życiu od ostatnich 7 lat. Oby tylko chciał jeszcze długo potrwać
Ilona napisał: | Moim zdaniem nawet na studiach powinna być możliwość wyboru nauki języków od podstaw, gdyż to nie fair w stosunku do osób, które zdawały maturę z innego języka niż angielski czy niemiecki. Oczywiście, jeśli ktoś pisał maturę z jednego z tych języków to powinien mieć zajęcia przystosowane do swojego poziomu znajomości, nie wyobrażam sobie w kółko wałkowania podstaw, ale osoby znające inne języki powinny mieć wykłady od podstaw, bo w kilka miesięcy dojście do poziomu B2 jest niemożliwe. |
Uważam tak samo, nie każdy ma obowiązek znać akurat angielski lub niemiecki na poziomie średnio zaawansowanym, a na osiągnięcie takiego poziomu trzeba popracować minimum rok, ale zazwyczaj trwa to kilka lat, a nie miesięcy! To jest przepaść nie do przeskoczenia, a przynajmniej nie dla mnie i nie z niemieckim. Powinna być możliwość nauki od podstaw, lub zamiast tego kontynuacji nauki innego języka w prywatnej szkole językowej. Swoją drogą chyba się zapiszę na hiszpański do takiej szkoły Chciałabym trafić na swoją nauczycielkę z liceum (uczy też w jakiejś szkole językowej), bo bardzo ją lubiłam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Suerte
Gwiazda Latino
Dołączył: 09 Kwi 2012
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: women
|
Wysłany: Śro 12:48, 10 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
enamorada napisał: | Też wierzę w to, że wszystko w życiu ma swój ukryty sens i nic nie dzieje się bez powodu Czuję, że to była pozytywna zmiana, tak jakby część pewnego przełomu w życiu, pewnej zmiany na lepsze, której oczekiwałam od wielu lat. Od początku tego roku wszystko jakoś zaczęło się samo układać, zmiana szkoły tylko to wszystko dopełniła i mogę śmiało powiedzieć, że to mój najlepszy okres w życiu od ostatnich 7 lat. Oby tylko chciał jeszcze długo potrwać |
Musi trwać jak najdłużej. Teraz dla równowagi powinny Cię czekać same dobre lata.
enamorada napisał: | Uważam tak samo, nie każdy ma obowiązek znać akurat angielski lub niemiecki na poziomie średnio zaawansowanym, a na osiągnięcie takiego poziomu trzeba popracować minimum rok, ale zazwyczaj trwa to kilka lat, a nie miesięcy! To jest przepaść nie do przeskoczenia, a przynajmniej nie dla mnie i nie z niemieckim. |
Również nie wyobrażam sobie samodzielnej nauki języka do poziomu B2 mając na to niewiele czasu, zwłaszcza, gdy byłby to język którego bym nie lubiła. Nauka byłaby męczarnią i jestem pewna, że nie opanowałabym nawet podstaw. Jednak motywacja w nauce języków obcych odgrywa znaczną rolę.
enamorada napisał: | Swoją drogą chyba się zapiszę na hiszpański do takiej szkoły Chciałabym trafić na swoją nauczycielkę z liceum (uczy też w jakiejś szkole językowej), bo bardzo ją lubiłam |
Obyś w takim razie na nią trafiła. Nauka z nauczycielem, którego się lubi zawsze jest efektywniejsza. Chociaż w takich szkołach językowych chyba raczej trudno trafić na kogoś niemiłego (a przynajmniej mam taką nadzieję).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carmell
Mega Znawca
Dołączył: 30 Maj 2013
Posty: 866
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pułtusk (woj.mazowieckie) Płeć: women
|
Wysłany: Pią 21:53, 12 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
enamorada napisał: | Dlaczego tak myślisz? Na studiach wcale nie było tak ciężko, no może poza niemieckim, przez który to zrezygnowałam ze studiów i przeniosłam się do szkoły policealnej. Zdaje mi się po niej, że będę mieć pewniejszy zawód niż po tych studiach. Ciężko znaleźć pracę w branży turystycznej, a do tego uczyli nas tam mnóstwa rzeczy, które w ogóle nie przydałyby mi się w zawodzie. |
Nie odzywałaś się na forum więc uznałam,że studia nie dają Ci żyć.
A to dopiero wiadomości. Jednak najważniejsze,że jesteś zadowolona.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
enamorada
Administrator
Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 8186
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Słupsk (woj. pomorskie) Płeć: women
|
Wysłany: Wto 22:14, 16 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Ilona napisał: | Musi trwać jak najdłużej. Teraz dla równowagi powinny Cię czekać same dobre lata. |
Teraz dla równowagi powinno mnie czekać 7 dobrych lat
Ilona napisał: | Obyś w takim razie na nią trafiła. Nauka z nauczycielem, którego się lubi zawsze jest efektywniejsza. Chociaż w takich szkołach językowych chyba raczej trudno trafić na kogoś niemiłego (a przynajmniej mam taką nadzieję). |
Dzięki, też mi się tak wydaje, że w szkołach językowych zazwyczaj pracują fajne osoby, przynajmniej jak chodziłam na angielski do szkoły językowej to miałam bardzo fajnych nauczycieli W zwykłych szkołach nauczyciele są zmęczeni uczniami, którzy nie wykazują żadnej chęci nauki i wydaje mi się, że dlatego czasem mają zwyczajnie dość i bywają wrednawi, za to do szkół językowych chodzą osoby, które CHCĄ się czegoś nauczyć, dlatego też nauczyciele mają w takich szkołach inne podejście. Pamiętam jak czasem jeździłam z kilkoma innymi uczniami do domu mojej nauczycielki hiszpańskiego żeby przygotowywać się tam do olimpiad, to atmosfera była o wiele lepsza niż na lekcjach w szkole (chociaż na lekcjach też nie było źle), ale jednak wiedziała, że nam zależy na pogłębianiu wiedzy, a nie tak jak reszcie na lekcjach, którzy kompletnie sobie wszystko olewali, dlatego też traktowała nas trochę inaczej. Lubiłam te lekcje u niej w domu, zawsze była taka fajna atmosfera, herbatka, jakieś słodycze Aż się chciało uczyć Nie tylko uczeń, nauczyciel też musi mieć motywację, żeby być dobrym nauczycielem
Carmelito - kiedy nie odzywałam się na forum? Cały czas tu jestem, może czasem z kilkudniowymi przerwami 22% wiadomości na tym forum jest mojego autorstwa Musiałaś trafić akurat na kilkudniową przerwę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Suerte
Gwiazda Latino
Dołączył: 09 Kwi 2012
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: women
|
Wysłany: Pią 8:07, 19 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
enamorada napisał: | Też mi się tak wydaje, że w szkołach językowych zazwyczaj pracują fajne osoby, przynajmniej jak chodziłam na angielski do szkoły językowej to miałam bardzo fajnych nauczycieli W zwykłych szkołach nauczyciele są zmęczeni uczniami, którzy nie wykazują żadnej chęci nauki i wydaje mi się, że dlatego czasem mają zwyczajnie dość i bywają wrednawi, za to do szkół językowych chodzą osoby, które CHCĄ się czegoś nauczyć, dlatego też nauczyciele mają w takich szkołach inne podejście. Pamiętam jak czasem jeździłam z kilkoma innymi uczniami do domu mojej nauczycielki hiszpańskiego żeby przygotowywać się tam do olimpiad, to atmosfera była o wiele lepsza niż na lekcjach w szkole (chociaż na lekcjach też nie było źle), ale jednak wiedziała, że nam zależy na pogłębianiu wiedzy, a nie tak jak reszcie na lekcjach, którzy kompletnie sobie wszystko olewali, dlatego też traktowała nas trochę inaczej. Lubiłam te lekcje u niej w domu, zawsze była taka fajna atmosfera, herbatka, jakieś słodycze Aż się chciało uczyć Nie tylko uczeń, nauczyciel też musi mieć motywację, żeby być dobrym nauczycielem |
To prawda, nie każdy nauczyciel nadaje się na nauczyciela, aczkolwiek jeśli ktoś lubi swoją pracę i uczy z powołania to i uczniowie mają całkiem inne podejście, chociaż wiadomo, że zawsze znajdą się elementy, których nawet cudowny nauczyciel nie będzie w stanie niczego nauczyć. Wydaje mi się też, że odpowiednia kwota jest w stanie nawet z wrednego nauczyciela zrobić aniołka, zresztą z lekarzami jest podobnie. Ale fakt, uczniowie również powinni wykazywać jakieś zainteresowanie lekcją, nigdy nie rozumiałam osób, które nie uważały na zajęciach, przez swoją głupotę mają dwa razy więcej pracy w domu, no ale niektórym nie da się przetłumaczyć, że sami sobie szkodzą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Manterola
Gwiazda Latino
Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 2697
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: women
|
Wysłany: Pią 8:39, 19 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
No niestety w kazdej szkole znajda sie lepsze i gorsze osoby, i mowie tu zarowno o uczniach jak i nauczycielach.
Pamietam czasy gdy mialam praktyki w pewnym liceum - ogolnie bylo fajnie, ale w jednej klasie trafilam na beznadziejnego kolesia, ktory psul atmosfere w calej grupie. Nie wiem po co chodzil na te lekcje, bo otwarcie mowil: "mnie to nie interesuje i nie chce sie tego uczyc" i robil wszytko zeby przeszkadzac. Nie dawalam sobie z nim rady I za kazdym razem gdy mialam lekcje z jego klasa to mialam ochote wyjsc ze szkoly i nie wracac, tracilam caly entuzjazm. A uczylam tam tylko miesiac. Moge wiec wyobrazic sobie nauczycieli ktorzy maja do czynienia z takimi typkami przez caly rok.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
enamorada
Administrator
Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 8186
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Słupsk (woj. pomorskie) Płeć: women
|
Wysłany: Pią 18:16, 21 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
Hmm, nie bardzo wiedziałam, gdzie napisać, więc mój własny temat wydał mi się najodpowiedniejszy. Chciałam przeprosić za chyba najdłuższą nieobecność na forum w ciągu całych 9 lat, od kiedy tutaj jestem. Nie wiem, czy ktoś zagląda czasami na mojego bloga, (którego prawdę mówiąc też ciągle zaniedbuję), bo tam tłumaczyłam jakiś czas temu jeden z powodów mojej nieobecności.
[link widoczny dla zalogowanych]
Ale to jest tylko część prawdy Druga część jest znacznie bardziej prosta i prozaiczna - po prostu jestem tragicznie leniwa i po pracy nie miałam ochoty na żaden wysiłek, ani fizyczny, ani intelektualny, przez co zaniedbałam nawet własne zainteresowania. Nie wyobrażacie sobie nawet, ile książek i gazet czeka wciąż na to, kiedy je w końcu przeczytam Moja praca nie wymaga wielkiego wysiłku intelektualnego, z resztą nigdy nie ciągnęło mnie do takiej pracy, która zaprzątałaby mój umysł nieistotnymi rzeczami i nie pozwalała należycie skupić się nad tym, co dla mnie ważne. A może jednak wcale nie jest to takie proste? Ta praca pojawiła się dokładnie w tym momencie, w którym najbardziej jej potrzebowałam (jak wiele innych "przypadkowych" rzeczy w moim życiu). Kiedy zaczynałam tą pracę byłam w niezbyt dobrym stanie emocjonalnym, konkretnie miałam najgorszy i najdłuższy stan depresyjny od 2014 roku. Towarzyszyło mi uczucie kompletnego zmęczenia całym tym światem, jego problemami, wszystkim tym, w czym do tej pory mocno siedziałam. Stwierdziłam, że... posiadam zbyt dużo wiedzy. Niewiedza wydała mi się wtedy największym błogosławieństwem, jakie może istnieć. Można powiedzieć, że nastąpiło wtedy coś w rodzaju kolejnego przełomu w moim życiu. Przynajmniej 3 razy w życiu miałam taki moment, w którym dokonywałam pewnego przewartościowania niektórych rzeczy, mojego spojrzenia na świat. Potrzebowałam ucieczki od tego wszystkiego, od natłoku informacji docierających każdego dnia i to informacji zazwyczaj złych, bo widziałam, do jakiego stanu mnie to doprowadziło. Nie chciałam żadnych nowych informacji, przestałam oglądać TV, przez pewien czas w ogóle nie wchodziłam na facebooka, w radiu starałam się słuchać wyłącznie muzyki. Praca mi w tym bardzo pomogła, bo mogłam zająć umysł rzeczami kompletnie neutralnymi i mieć mniej czasu wolnego na rozmyślania. Tamten stan depresyjny zakończył się już wiele miesięcy temu, ale to, co się zmieniło, pozostało. Może nie unikam już panicznie informacji ze świata, bo nadal lubię wiedzieć, co się dzieje (dobra, chęć wiedzy zawsze zwycięża u mnie ze wszystkim, nawet z najgorszymi fobiami ), ale nie zaprzątam sobie już tak mocno tym wszystkim głowy. "Deja ir lo que no puedes cambiar", jak to śpiewała w jednej ze swoich piosenek Chenoa Oczywiście w ramach swoich możliwości staram się dokładać jakąś cegiełkę do zmiany świata na lepsze. Ale z drugiej strony nie biorę już tak mocno do siebie tego, że jakieś rzeczy nadal nie wyglądają tak, jakbym tego chciała. Wiem, że ja coś z swoim malutkim zakresie robię, ale nie mam większego wpływu na to, co robi reszta ludzi. Pewnych ludzi można w pewnych kwestiach uświadomić, ale problem tkwi w tym, że większość ludzi tego nie chce, bo boi się wprowadzać jakiekolwiek zmiany w swoim życiu, choćby to były zmiany tak maleńkie jak zaprzestanie jedzenia mięsa czy unikanie oleju palmowego. Czasem o tym wspominam, ale to decyzja innych, co z tymi informacjami zrobią. Ja mam czyste sumienie i tego się teraz trzymam A nikomu nie zamierzam nic na siłę narzucać, bo nie tędy droga Zazwyczaj przynosi to zupełnie inne efekty, im bardziej się coś komuś narzuca, tym bardziej ta osoba jest na "nie". Przynajmniej u mnie tak to działa Dobra, ale jak to wszystko ma się do mojej nieobecności na forum? Tutaj też poruszaliśmy te wszystkie trudne tematy, od których w pewnym momencie zaczęło mnie odrzucać. Zwyczajnie nie miałam ochoty ani siły angażować się w żadne poważne dyskusje. I nie jest to absolutnie nic osobistego, bo jesteście fantastycznymi osobami, z którymi zawsze uwielbiam pisać Miedzy innymi właśnie dlatego nie chciałam pisać nic od niechcenia, "na odwal". To po prostu "zmęczenie materiału", chęć oderwania się na jakiś czas. Wyszła mi ta wypowiedź jak zwykle o wiele dłuższa, niż planowałam Ale uznałam, że jakieś słowa wyjaśnienia mojego zniknięcia na parę miesięcy się należą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Suerte
Gwiazda Latino
Dołączył: 09 Kwi 2012
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: women
|
Wysłany: Wto 7:38, 25 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że wróciłaś na forum.
Wydaje mi się, że pogłębianie swojej wiedzy zawsze wiąże się z jakimiś zmianami, choć moim zdaniem lepsze to niż ciągłe tkwienie w martwym punkcie. Dobrze, gdy człowiek przez całe życie się rozwija i pogłębia swoją wiedzę. Najgorzej, gdy ktoś w pewnym momencie zaczyna uznawać, że jest wszechwiedzący i postanawia w ogóle się nie rozwijać, uważając, że jest na tyle doskonały, że już żadna wiedza nie jest mu potrzebna. To doprowadza do ignorancji. Szczególnie to widać wśród polityków. Szkoda, że tacy ludzie zajmują wysokie stanowiska...
Nie dziwię Ci się, że przytłoczył Cię nadmiar złych informacji przekazywanych przez media, też czasem mam ochotę odciąć się od tego i uciec gdzieś daleko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
enamorada
Administrator
Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 8186
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Słupsk (woj. pomorskie) Płeć: women
|
Wysłany: Nie 19:35, 21 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Suerte napisał: | Cieszę się, że wróciłaś na forum.
Wydaje mi się, że pogłębianie swojej wiedzy zawsze wiąże się z jakimiś zmianami, choć moim zdaniem lepsze to niż ciągłe tkwienie w martwym punkcie. Dobrze, gdy człowiek przez całe życie się rozwija i pogłębia swoją wiedzę. Najgorzej, gdy ktoś w pewnym momencie zaczyna uznawać, że jest wszechwiedzący i postanawia w ogóle się nie rozwijać, uważając, że jest na tyle doskonały, że już żadna wiedza nie jest mu potrzebna. To doprowadza do ignorancji. |
Lepiej bym tego nie ujęła Chociaż czasem cholernie ciężko się z czymś przełamać, to zazwyczaj warto. Same zmiany nie bolą tyle, co opór przed nimi Teraz muszę się odważyć na kolejną, bo jak tego nie zrobię, to będzie mnie ciągle męczyć myśl, że być może straciłam ciekawą szansę.
A takiego człowieka "wszystkowiedzącego" miałam okazję poznać osobiście. Jedna z najbardziej irytujących i zakłamanych osób, jakie spotkałam. Uważał się za jakiegoś wielce oświeconego (chyba żarówką ), a wykazywał kompletny brak szacunku do czyiś poglądów, wyznawał zasadę, że tylko on zna absolutną prawdę (serio!), a reszta to debile, z którymi nie warto rozmawiać (nawet nie rozumiał, co do niego piszę i uważał mnie za fanatyczną katoliczkę i obrończynię religii, co dla każdego, kto zna choć częściowo moje poglądy, będzie czystym absurdem ). Właściwie to mówiliśmy prawie to samo, z tą różnicą, że on był w 100% pewny, że ma rację, a ja twierdziłam, że w kwestiach wiary takiej pewności nigdy nie można posiadać i trzeba zawsze brać pod uwagę, że możemy się mylić. No ok, ale to jeszcze uszłoby ścierpieć. Każdy ma prawo być pod jakimś względem głupi Poglądy to jednak co innego niż czyny. Po jakimś czasie poznałam sporo ciekawych faktów na temat jego życia. Najpierw, co mówił mi osobiście, kompletnie sobie "olał" to, że nastoletnia dziewczyna, z która się przespał i która podejrzewała, że mogła zajść z nim w ciążę (bo prezerwatywy są takie niefajne, a antykoncepcja to sprawa wyłącznie kobiety), groziła mu popełnieniem samobójstwa, wręcz się z tego naśmiewał, co mnie mocno wkurzyło. Później okazało się, że wynosił alkohol z lokalu, w którym pracę załatwił mu jego własny brat i prawdopodobnie nakłaniał swoją dziewczynę, żeby robiła to samo, przez co oboje później nie mogli się tam pokazywać. Ale ostatnia informacja mnie bardzo mocno zszokowała, okazało się, że ma założoną sprawę w sądzie za okaleczenie pod wpływem narkotyków jakiejś dziewczyny (był artykuł o tym w lokalnej prasie, czytałam go), dlatego zwiał za granicę razem ze swoją dziewczyną, którą podobno teraz bije. Znam jego dziewczynę, pamiętam, jaka była kiedyś, taka pozytywnie trzepnięta, a jak widziałam ją ostatnio na zdjęciach, to wyglądała jak cień dawnej siebie. Niby się uśmiechała na tych zdjęciach, ale rzucało się w oczy na odległość, że to fałszywy uśmiech, wymuszony. Nie ma tej radości w oczach jak kiedyś. Strasznie mi się to rzuciło w oczy, przez co podejrzewam, że te pogłoski o znęcaniu się nad nią mogą być niestety prawdziwe... Trochę ekstremalny przypadek, ale chyba dobrze pokazuje, co się może dziać z człowiekiem, który uważa się za nie wiadomo kogo i gardzi wszystkimi innymi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Suerte
Gwiazda Latino
Dołączył: 09 Kwi 2012
Posty: 1751
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: women
|
Wysłany: Nie 20:29, 21 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Ta historia jest straszna, a najgorsze jest to, że takie osoby jak ten mężczyzna wyrządzą jeszcze wiele krzywd innym. Najgorzej gdy takiemu człowiekowi wszyscy ustępują, wtedy czuje się bezkarny i tym bardziej się nie zmieni. Musiałby naprawdę mocno spaść na ziemię, choć nie wiem, czy dla takich jest jeszcze jakaś szansa. Zauważyłam, że właśnie wszechwidzący ludzie to zazwyczaj despoci mający problemy z własną osobowością. Dla mnie takie zachowanie to przejaw kumulowanego strachu - na zewnątrz gruba skorupa, a pod spodem niepewny siebie tchórz. Traktowanie tych dziewczyn przez niego też o tym świadczy. Upokarzanie i tłamszenie drugiej osoby to dla niego idealna taktyka - ma kogoś, na kim może się wyżywać i stale pokazywać swoją wyższość. Mam nadzieję, że jego dziewczyna w porę się opamięta i jak nie sama, to z pomocą odpowiednich osób uwolni się od tego toksycznego człowieka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
enamorada
Administrator
Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 8186
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Słupsk (woj. pomorskie) Płeć: women
|
Wysłany: Nie 20:59, 21 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Myślę, że to sposób na podbudowanie niskiej samooceny, osoby akceptujące siebie nie czują potrzeby wyżywania się na innych i ich krzywdzenia... Ja życzę im obojgu jakiegoś otrzeźwienia, zwłaszcza tej dziewczynie, którą jak jeszcze była w Polsce wiele osób próbowało wyciągnąć z tej relacji, ale ona zdawała się być kompletnie głucha i ślepa na wszystko. Z resztą często się tak dzieje, że ofiary przemocy są tak zaślepione, że nie dostrzegają powagi sytuacji, wierząc głupio, że wszystko się zmieni. Nie znam ani jednej takiej historii, w której sprawca przemocy nagle stałby się cudownym i kochającym partnerem Jeszcze wyjechała z nim za granicę, gdzie nie ma nikogo, kto w razie czego mógłby jej pomóc. Najlepsze jest to, że ona nigdy nie dała sobie w kaszę dmuchać, swojemu byłemu chłopakowi wiele razy zarzucała, że ją ogranicza i robiła swoje, a jemu dała się tak omotać, że nagle teraz nic jej nie przeszkadza Musi być niezły manipulant z niego. Eh, jemu też życzę, żeby w końcu zrozumiał, że krzywdzenie ludzi do niczego dobrego go nie zaprowadzi i żeby naprawdę zaczął nad sobą pracować i zmieniać się na lepsze, a nie tylko deklarować wszystkim wokół, jaki to on jest wspaniały, wyjątkowy i super uduchowiony Bo to, co mówi, jak na razie w ogóle nie pokrywa się z rzeczywistością. Nie wiem sama, czy on naprawdę w tą swoją wspaniałość wierzy, czy to tylko maska, jaką próbuje omamić innych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|