|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anak
Administrator
Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: J-no Płeć: women
|
Wysłany: Sob 21:11, 12 Sty 2008 Temat postu: Magda Navarete - Polska |
|
|
pierwszy raz o niej dziś usłyszałam w Dzień Dobry TVN i przyznam zaciekawiło mnie to , nie śpiewa pop-u lb bardziej flamenco i bolero i całkiem jej to fanie wychodzi :lD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Inés
Raczkuje
Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:11, 15 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
musze posluchac, wydaje sie ciekawe:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anak
Administrator
Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: J-no Płeć: women
|
Wysłany: Wto 20:04, 15 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
śpiewa (albo przynajmniej stara się) śpiewac oryginalną muzykę ameryki południowej (tradycyjną) , przyznam że nieźle sobie radzi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Dulce
Moderator
Dołączył: 06 Sty 2008
Posty: 642
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:49, 16 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
ja widziałam ten program i przy znam że zdziwiłam się troszkę, ale nieźle jej jednak wyszło
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Aneczka
Stały bywalec
Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok Płeć: women
|
Wysłany: Nie 12:06, 27 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
ciekawe... musze posłuchać!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anak
Administrator
Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: J-no Płeć: women
|
Wysłany: Pią 14:17, 27 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Wywiad
Magda Navarrete (Noche de Boleros)
Jest nietuzinkowa, niezwykle konkretna, wyraźna i niebanalna. Magdalena Navarrete, wokalistka zespołu Noche de Boleros mówi o sobie, swojej płycie, mówi o inspiracjach i pierwszej miłości. Miłości niecodziennej. Miłości do flamenco.
W Polsce twoją muzykę kupują głównie intelektualiści, pasjonaci i biznesmeni. Jest to całkiem duża rozpiętość kategorii słuchacza, czy dla Ciebie jako artystki wykonującej ten właśnie nurt istotne jest, dla kogo się śpiewa?
Magda Navarrete.: Oczywiście, że tak.
I jakie są reakcje?
M.N.: Przede wszystkim istnieje różnica między publicznością polską i zagraniczną: publiczność zagraniczna jest trochę bardziej osłuchana z pewnymi rzeczami i jest dużo bardziej aktywna, chętniej uczestniczy w koncertach. W Polsce zaczyna się już to zmieniać i, na przykład, reakcje po naszych występach są coraz bardziej wyraźne. Natomiast, jeśli chodzi o imprezy dla bankierów to wiadomo, że panowie mają inny cel tego spotkania i niekoniecznie są skupieni na naszej muzyce. Jeśli gramy koncert jasnym jest, że spodziewamy się takiej reakcji, że nie jest ona obojętna. Ale i z tym bywa różnie: raz oczekujemy, że będzie super, a okazuje się, że prawie nikt nas nie słucha, innym razem jest zupełnie odwrotnie. Istotny jest też typ występu: jeśli gramy sami, a ludzie kupują bilety by nas posłuchać, wówczas opinie wśród publiczności są na ogół pozytywne. Gdy jest to impreza masowa, na przykład Fiesta na Solcu, gdzie właściwie każdy może przyjść, no to jest różnie. Jedni będą stać zasłuchani cały koncert, inni sobie pójdą.
Gracie dla smakoszy?
M.N.: To jest muzyka, która faktycznie dociera do koneserów. Wydaje mi się, że każdy człowiek wybiera ten styl muzyki, który do niego pasuje. Cieszy mnie, że ludzie młodzi i ci w średnim wieku się nią interesują.
Zwłaszcza, że wstrzeliliście się w niszę. Miksy typu „trochę bossanovy, trochę chilloutu, trochę flamenco” są obecnie straszliwie na topie. Sama Hiszpania, w której wytwórnia ValeMusic z byle piosenki robi hit na cztery sezony, jest wystarczającym dowodem na istnienie pokaźnej grupy docelowej...
M.N.: Tak. Dokładnie.
...ale u nas muzyka południowa jest wciąż uparcie kojarzona z Lambadą i Macareną. Chyba, że wspomnimy o Radiu PiN.
M.N. Tylko, że Radio PiN nie istniałoby bez ludzi, którzy piszą taką muzykę. My istniejemy dzięki takim osobom, jakie stworzyły Radio PiN. Nisza rzeczywiście jest, jest też publiczność. Trend trwa, to prawda, ale istnieje także moda na powrót do korzeni. Ludzie już zmęczeni są masówką.
Kilka słów o waszej ofercie artystycznej. Dotykacie Półwyspu Iberyjskiego i Ameryki Południowej. W którym z obszarów czujesz się pewniej?
M.N.: W obu.
Śpiewałaś pasodoble?
M.N.: Samego pasodoble nie, ale wykonywałam utwory nim inspirowane.
A jak się czujesz w cante jondo i innych, powiedzmy „bardziej hardkorowych” brzmieniach?
M.N.: Ucząc się śpiewu flamenco u Cyganów, uczyłam się również cante jondo. Na początku próbowałam to odwzorowywać, powtarzać, aż zrozumiałam, że to nie tędy droga, że należy wydobyć wszystko, co jest ich świadomością rytmiczną, to, jak oni dzielą frazę, to jak odbierają pewne zwrotki, co dla nich oznacza ten śpiew, co niosą poszczególne style i podstyle flamenco. Najpierw trzeba to uszanować, a dopiero później próbować doszukiwać się własnego stylu. Cyganie dopiero wówczas zaczęli mnie doceniać, gdy odważyłam się na tę samointerpretację, z tym, że to było w momencie, w którym już dużo wiedziałam o flamenco. By móc się rozwijać, potrzebowałam fundamentów. Zresztą, mój projekt też
jest czymś takim: na początku, śpiewając różną muzykę, zbierałam bazę, by stworzyć coś własnego. I to też przyszło z czasem, przyszło z doświadczeniem, przyszło z wiekiem. Najważniejsze w muzyce jest, by się zatrzymać, zamknąć i posłuchać. A dopiero później „otwierać paszczę”. Szeroko i odważnie, bo każdy człowiek ma coś do powiedzenia.
W jaki sposób podchodzicie do tworzenia muzyki? Co jest istotniejsze: inspiracja, czy aranżacja?
M.N.: Powiem tak: dla mnie jedyną weryfikacją utworu jest intuicja. Na płycie będą piosenki, które bardzo nowocześnie brzmią, ale też i takie, które zabrzmią „starzej niż te starsze”. Żartuję trochę, bo przecież nie oddamy brzmienia Kuby lat czterdziestych. Nauczyłam się tego, iż muszę dać się zabić za piosenkę; gdy jest inaczej, to znaczy, że piosenka ta nie przechodzi, nie nadaje się. Jeśli jest utwór, którego nie mogę przestać słuchać i płaczę za każdym razem, jak go słyszę, jeśli za każdym razem coś mnie w nim porusza, coś drga, to znaczy, że to jest dobry utwór, utwór, który wykonam i zawsze będę go śpiewała z wielką pasją. Natomiast, jeśli chodzi o mieszanie stylów, to czerpiemy z kilku źródeł. Nie skłaniam się ku nowoczesnym brzmieniom elektronicznym, bo po prostu się na tym nie znam. Szanuję połączenie flamenco z chilloutem, ale na dłuższą metę zespoły pokroju Chambao mnie nie przekonują. Uważam, że zrobili bardzo ciekawy krok, natomiast gdzieś zabrakło im pewnego rozwinięcia tematu. U nas jest tak, że bierzemy stare piosenki, stare bolera z lat trzydziestych, czterdziestych, pięćdziesiątych i, na przykład, zostawiamy ich formę, podział zwrotka-refren taki, jaki jest w oryginale i dodajemy nowe brzmienia, na przykład saksofonu, pianina, takie, których wcześniej nie było. Możemy, całkowicie lub częściowo, zastąpić nimi pierwotną trąbkę, czy gitarę. Gdy chcemy kompletnie przerobić utwór, wówczas aranżujemy niemal wszystko; tak było choćby ze starusieńkim bolerem „Espérame en el cielo” (Warner Music, Something Swinging: Latino), które przerobiliśmy na tango.
Śpiewasz po portugalsku. Skłaniasz się bardziej ku Luzobrazylii, bossanovie, czy ścieżkom interpretacyjnym á la Dulce Pontes?
M.N.: Bardzo lubię stare, najprostsze, klasyczne bossanovy. I fado. Z portugalskim było tak, że władałam tym językiem i przyszedł tak moment, że zaczęłam chcieć również w nim śpiewać. Zaczęło się od tajemniczej piosenki. Miałam szesnaście lat, gdy usłyszałam ją po raz pierwszy, była nagrana na którejś z kaset magnetofonowych. Nie wiedziałam, kto ją śpiewa, nikt ze znajomych nie kojarzył jej po słowach. Z czasem znalazłam ją w Internecie. Zainspirowało mnie, by wykonać ją właśnie w tej czystej, niezmąconej niczym formie, podobnie, ale po swojemu. Kolejna z piosenek, o chłopcu sprzedającym na targu pomarańcze, to utwór, który przerobiliśmy niemal doszczętnie. I wyszło to niezwykle ciekawie.
A skąd się u Ciebie wzięło ukierunkowanie na właśnie te regiony? Dlaczego Hiszpania i Ameryka Łacińska? Dlaczego i kiedy?
M.N.: Moja mama zawsze się śmiała, że się bocian pomylił, że powinien mnie zanieść gdzie indziej. Jak miałam trzy lata, po raz pierwszy zobaczyłam w telewizji film o flamenco. Stałam przed telewizorem i pokazywałam palcami na ekran: tak, to będzie to! Później, już jako ośmiolatka, obejrzałam kolejny. Wtedy też wyraziłam jasno i wyraźnie – tą drogą będę szła. Rok później zaczęłam śpiewać, za dwa lata tańczyć i całe moje nastoletnie życie było rozwijaniem się w tym kierunku. Aż podpisałam kontrakt, nagrałam płytę. Wkraczam w kolejny etap.
Obserwujesz środowisko flamenco w Polsce. Właściwie od samych, nieśmiałych jeszcze początków...
M.N.: I to środowisko, jak zresztą we wszystkich profesjach, bywa skłócone.
...jak to zazwyczaj w profesjach „tańczących”.
M.N.: Bo „śpiewaczych” nie ma. Tu, w Polsce, jestem jedyną osobą śpiewającą flamenco. Poza tym, poziom flamenco w Polsce jest już całkiem wysoki. Bardzo mnie to cieszy. Jest też coraz większe zainteresowanie ludzi z zewnątrz: coraz więcej osób odnajduje w tym radość, pasję, zajęcia coś im dają, coraz więcej poza tańcem decyduje się również na warsztaty ze śpiewu. W polskiej kulturze śpiewanie w grupie nie zdążyło się wystarczająco utrwalić, brakuje dzielenia się śpiewem, brakuje wspólnego muzykowania. Flamenco to daje i fajnie jest, że ludzie zaczynają to odkrywać. Środowisko flamenco szybko pchnie się do przodu, są odważne pomysły, realizuje się coraz ciekawsze projekty, każdy wybiera swą drogę. Myślę, że to dobrze.
Wiele podróżujesz, sporo zwiedziłaś. Twoja pierwsza wycieczka do Hiszpanii...?
M.N.: Pierwsza, „ta od flamenco”, bo były i wcześniejsze, turystyczno-krajoznawcze, wymarzone i wyczekiwane. Pierwszy raz pojechałam do Hiszpanii tylko dla flamenco w pół roku od rozpoczęcia pracy z zespołem Los Payos. Spakowałam plecak, wsiadłam w samolot. Pojechałam na półtora miesiąca, sama, niemal nie mówiąc po hiszpańsku. Objaśniono mi, mniej więcej, mapę Sewilli, to, gdzie znajdują się szkoły flamenco. Poradziłam sobie, bardzo dużo się nauczyłam, a gdy wróciłam do Polski, „wskoczyłam” od razu na inny poziom. Później podróżowałam już regularnie, mieszkałam w Sewilli, w Madrycie. Sporo z tego wyniosłam, ale i tak najwięcej nauczyłam się u Cyganów.
Jacy są Cyganie?
M.N.: Wredni i wymagający. Cyganie bardzo hermetycznie chronią swoją kulturę i nigdy nie dzielą się nią w całości. Są bardzo na sobie skupieni: rozwijają tradycję, dbają o więzy rodzinne, strzegą wartości. Żyją w świecie zamkniętym, bardzo ograniczonym, ale bez niego flamenco nie przetrwałoby tyle lat, nie byłoby tak mocne i charakterystyczne. Z Cyganami bardzo trudno jest się dogadać: w większości są trochę cwaniaccy, przy czym nie chodzi tu zaraz o kradzieże, czy oszustwa, ale raczej o sposób bycia. Trzeba na nich po prostu uważać, nie zakochiwać się w żadnym Cyganie i nazbyt się z nimi nie solidaryzować, choć korzystać z wolności, którą uosabiają.
Ale Cyganie hiszpańscy to społeczność bardzo specyficzna. W Polsce mogliby zostać odebrani nawet jako rodzaj sekty. Nasi „polscy Cyganie” absolutnie się do nich nie mają.
M.N.: Niewielu grupom cygańskim udało się zasymilować ze społeczeństwem. W Europie Środkowej wciąż mówią w swoim języku. Na Południu rzecz się ma inaczej: tam wrośli niejako w strukturę społeczną, posługują się językiem, a nawet dialektem lokalnym. W Jeréz de la Frontera, w Andaluzji, całkowicie się z Hiszpanami przenikają: Cyganie wyglądają jak Hiszpanie, Hiszpanie jak Cyganie. Niesamowite jest zaś to, że dom cygański w Polsce i dom cygański w Jeréz jest dokładnie taki sam: cały ozłocony, cały ozdobiony jakimiś kiczowatymi świecidełkami, ołtarzykami, kwiatami z plastiku. Drzemie w Cyganach dziwna siła, coś absolutnie rdzennego, jedność, niebędąca zarazem jednolitością. Należy to docenić.
Na pewno znasz takie portale, jak esflamenco.com, deflamenco... Nie wydaje Ci się, że flamenco dzisiaj to jest niezły biznes?
M.N.: No pewnie, że tak.
Jeśli coś pro-hiszpańskiego serwowane jest po angielsku i po japońsku, a w telewizji mówią, że najlepszymi tancerzami tanga argentyńskiego są Japończycy, to coś tu wybitnie nie gra. Co o tym myślisz?
M.N.: W każdym gatunku muzycznym znajdą się jacyś Japończycy, którzy jeżdżą na nauki do mistrzów i są świetni. Mało tego, Japonia ma obecnie najlepsze na świecie tablao [rodzaj restauracji, knajpki gdzie na żywo wykonuje się flamenco; przyp. red.], najlepiej też, właśnie tam, rozwija się rynek flamenco. Wielu Hiszpanów, czy Cyganów, nauczycieli flamenco, dzięki temu żyje, że może w Japonii zarobić takie pieniądze. Jest tam nie tylko olbrzymi popyt, ale i niezwykle wysoki poziom zajęć flamenco. Natomiast, jeśli chodzi o sklepy internetowe, to bardzo to popieram i sama z nich korzystam. Oczywiście, także i tu spotkać się można z przesadną komercjalizacją, ale nic przecież nie jest idealne.
źródło [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
enamorada
Administrator
Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 8186
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Słupsk (woj. pomorskie) Płeć: women
|
Wysłany: Sob 1:28, 14 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Skądś ją kojarzyłam, dopiero później się zorientowałam, że z hiszpania-online Szkoda, że mało który Polak o niej słyszał Tak to juz niestety w naszym kraju jest, że ludzie z dystansem podchodzą do wszystkiego odmiennego od większości...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anak
Administrator
Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: J-no Płeć: women
|
Wysłany: Sob 8:28, 14 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
ja ją zobaczyłam na TVN i podobno jest dość znana w Ameryce Południowej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
enamorada
Administrator
Dołączył: 27 Cze 2008
Posty: 8186
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Słupsk (woj. pomorskie) Płeć: women
|
Wysłany: Sob 20:00, 14 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
W Ameryce Południowej może tak, ale szkoda, że nie w swojej ojczyźnie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|